Autor |
Wiadomość |
czerwona oranżada
Mecenas
Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 560 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: plastikowa butelka |
|
"Pożegnanie jesieni" Witkacy |
|
Często sobie żartuję – przeczytaj jedną powieść modernistyczną, a będziesz już wszystko wiedział o tej epoce. To tylko żart i broń Boże nie brać go sobie do serca. Rzeczywiście jednak powieści z tego okresu są podobne, podejmują podobne problemy. Zwykle akcja osadzona jest w środowisku artystyczne, tylko ono jest takie nie do końca artystyczne – jest powykrzywiane. Jedni chcą zostać artystami, ale albo nie mają predyspozycji, albo wpajało im się od dziecka, że to niedobre zajęcie. Inni artystami zostają i tworzą coś podobnego zupełnie do niczego. Bohaterzy w rozmowach przeważnie próbują wywlec na światło dzienne istotę sztuki, zajmując różne stanowiska. Tacy z nich wielcy myśliciele, a kończą zwykle bardzo kiepsko.
Podobnie rzecz się ma w Pożegnaniu jesieni Witkacego. Bez względy na to, co się mówi o tej powieści – mnie zauroczyła dogłębnie. Mamy tu do czynienia ze wszystkim, czego dusza zapragnie. Powinna raczej zaspokoić wymagania każdego wybrednego czytelnika. Bo tak: jest romans, jest polityka, jest filozofia, jest erotyzm (choć w pewnych momentach to istna orgia!), kokaina, pojedynki, dalekie podróże, samobójstwa, a nawet wątek macierzyństwa. Sporo tego, prawda? A mam wrażenie, że jeszcze nie wszystko powiedziałam. Trochę inaczej przedstawia sprawę Włodzimierz Bolecki: „Powszechnie uważa się, że głównym tematem Pożegnania jesieni jest rewolucja bolszewicka, którą Witkacy faktycznie obserwował w Rosji, ale którą dla Polski proroczo przewidział w swej powieści”. To zdanie „innych”, z którego robi tylko punkt zaczepienia, sam twierdzi, że Pożegnanie jesieni jest: „poświęcone bardzo różnym zagadnieniom, a przede wszystkim zagadnieniom psychologicznym, obyczajowym, estetycznym, filozoficznym, politycznym, religijnym, historycznym, etc.” Najdziwniejsze w tym wszystkim jest, że z tymi zagadnieniami nie obcujemy wprost, mimo że bohaterzy mówią o nich bezpośrednio. Kryją się, a wręcz zlepiają z wypowiedziami, zachowaniami – żyjemy w powieści tymi tematami jednocześnie ich nawet nie precyzując.
Nie ukrywając już dłużej celu, do którego zmierzam, a raczej pojęcia, wyjaśnię, czym jest „powieść-worek”. Są trzy elementy, po których możemy ją rozpoznać: synkretyzm form, dyskursywność i stylistyczna nadorganizacja narracji. „Taaa.. fajnie” – widzę komentarz i minę paru osób, ale spokojnie, już mówię o co chodzi.
Synkretyzm form (szybka powtórka – synkretyzm mamy w balladach) przejawia się w niejednorodności elementów, z których powieść jest zbudowana. Jest to pewien typ powiązań miedzytekstowych. Zadaniem takiego tekstu nie jest wywoływanie przeżyć metafizycznych, a intelektualnych (czyli mamy tutaj objaw współczesnej zmarłej sztuki). Dyskursywność, nie ma co ględzić – powieść jest nasączona filozoficznością i pojęciowością. To jakby kontynuacja powieści z tezą. Zostało jeszcze nadorganizacja narracji – Witkacemu bardzo spodobało się łamanie „przezroczystości” w narracji (to tak jak dzisiaj w kinie – wielcy artyści chcą przebić styl zerowy, który zakorzenił się w amerykańskiej produkcji; nagle w kadrze pojawia się reżyser i macha swoim śmiesznym francuskim berecikiem: „tu jestem!”).
Co jeszcze można powiedzieć o Pożegnaniu jesieni? Jeśli chodzi o miejsce i czas – naprawdę niewiele. Mamy tylko jakieś przesłanki, insynuacje, że to Polska, Warszawa, a potem Zakopane (nazywane: „Zaryte”). Czas – od jesieni do jesieni, ale jaki rok? Jeśli badacze literatury mają problem z określeniem, to ja tym bardziej.
Głównym bohaterem jest Atanazy Bazakbal, który nie przekroczył trzydziestki, a za to lubił przekraczać próg sypialni różnych kobiet. Jego ojciec był protektorem sztuk pięknych, ale synowi zabronił zostać artystą (tu mi się jawi sytuacja Witkiewicz-Witkiewicz). O dziwo Tazio usłuchał ojca, został prawnikiem i miał posadkę w kancelarii. Zastajemy go w łóżku (samego), podejmującego decyzję – musi zdradzić Zosię (narzeczoną) z powodu ogromu miłości do niej. Upatrzył już sobie zdobycz. „Czemu właśnie Hela Bertz, a nie choćby ta biedna Gina czy jaka inna z byłych czy możliwych kochanek? Z inną nie byłoby to zdradą, a ja muszę zdradzić ja naprawdę(…). Ona jedna odpowiada temu najwyższemu <<standardowi>> zdrady, jaki jest potrzebny.” Można by rzec, że to pierwszy krok ku zbydlęceniu Tazia, a jakie są następne? Ślub, kokaina, „przyjaciel”… i oczywiście kobiety.
Ostatnio zmieniony przez czerwona oranżada dnia Pon 22:12, 10 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Pon 15:30, 10 Lis 2008 |
|
 |
|
 |
Singer
Dochodzi
Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: Legnica Płeć:  |
|
|
|
literówka! "kokain" w ostatnim zdaniu;)
ejże hola. ja ma lektury szkolne do przeczytania, do matury się przygotować muszę, a tej książki chyba nie będzie na niej;P
|
|
Pon 21:22, 10 Lis 2008 |
|
 |
czerwona oranżada
Mecenas
Dołączył: 08 Lis 2008
Posty: 560 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4 Skąd: plastikowa butelka |
|
|
|
A no widzisz, to była literówka-pułapka, że sprawdzić czy ktokolwiek czyta 
|
|
Pon 22:13, 10 Lis 2008 |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|